Marcin Wicha "Rzeczy, ktorych nie wyrzuciłem"
"Rzeczy, których nie wyrzuciłem" - nagroda Nike z 2018 roku (nagroda jury oraz nagroda czytelników)
Czytałam po raz czwarty.
Za pierwszym i drugim razem - jako ciekawą książkę, ot..przeczytałam i odłożyłam na półkę.
Trzeci raz czytałam tuż po śmieci Mamy. Czytałam kilka stron, odkładałam, znowu kilka stron i znowu odkładałam na bok. Nie byłam w stanie przeczytać jej jednym cięgiem.
Wracały emocje z czasów opieki nad Mamą, gdy zamiast spać snułyśmy historie rodzinnie.
Mama opowiadała o II Wojnie św. , o swoich marzeniach i tym, co było dla Niej ważne.
Zadała mi kilka kluczywych pytań dotyczących dni, gdy Jej zabraknie. Co zrobię z dziedzictwem pozostawionym przez poprzednie Pokolenia?
Co zrobię?
Jak?
Nad czym mam sie pochylic, a co odpuscic, co zachowac, a co wyrzucic.
Opieka nad Nią to był piękny czas. Z perspektywy wielu lat uważam, że bardzo ważny i potrzebny.
Wracając do książki...
Dziś, czytając po raz czwarty mój odbiór był inny, spokojniejszy; bez łez i nagłych drgnień serca.
Książka. trochę inna od pozostałych...
pamiętnik?
wspomnienia?
zbiór przemyśleń?
Hmmm....
Dla mnie to opowieść o Matce, która była wierna wyznawanym wartościom, a także o relacji miedzy Synem a Matką.
Ale i o - jak w pytaniu Matki "Co ty z tym wszystkim zrobisz?" (str. 9) - wszystkim, czyli o rzeczach, książkach, meblach, biżuterii, lekach, lampach, telewizorach, itp.
Rzeczach...no właśnie...rzeczach...
One żyją póki żyje ich właściciel, a potem?
Co potem?
Do kogo należy decyzja co potem?
Z rzeczami?
Rzeczy których nie wyrzuciłem?
Nie wyrzuciłem, bo?
A inne wyrzuciłem, bo?
Oddałem? Sprzedałem?
Jakże trudne emocjonalnie decyzje...
Wiem, bo sama się z tym zmagałam i wciaz zmagam, co zostawić, a co nie?
To trudne...
"Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady" (str. 12)
Komentarze
Prześlij komentarz