"Aleja Włókniarek" Marta Madejska

 


"Szły do pracy, kiedy miały po kilkanaście lat, i od tego momentu rytm ich życia wyznaczał tykający zegarek, w takt którego prządki musiały chodzić "jak koń w kieracie", a całość żywota dzieliła się na trzy etapy: fabrykę, szpital, cmentarz. Nisko opłacane, wykorzystywane przez majstrów i właścicieli przedwcześnie postarzałe."


Ostatnio mam etap czytania książek reportażowych i historycznych.

Ta pozycja wpisuje się idealnie w ten koncept. 

Łódź - miasto położone w centralnej części Polski, przez lata stanowiło główny ośrodek przemysłu włókienniczego.

Pytanie - co z tego pozostało?

Hmm...


Kilka fragmentów,  na które zwróciłam szczególną uwagę.

"Kiedy powstawała Łódź, polskie obywatelki podlegały trzem różnym prawodawstwom, w trzech różnych zaborach: rosyjskim, pruskim i austro-węgierskim.Łódź leżała w Królestwie Polskim, w zaborze rosyjskim, Kodeks cywilny Królestwa Polskiego był spadkobiercą Kodeksu Napoleona, który kobiecie przypisywał status "wieczyście małoletniej". Kobieta nie tylko nie miała prawa głosu wyborczego ani prawa pełnienia urządów publicznych, ale też nie mogła w swoim imieniu występować w działaniach prawnych ani sama zarządzać własnym majątkiem" (str. 29)

No tak, musimy cały czas pamiętać, że pod zaborami społeczeństwo polskie żyło w różnych strukturach państwowych, z innymi prawami i zasadami współżycia społecznego.

Cóż miały począć młode dziewczyny? 

Jak i gdzie żyć? Z kim? Za co?

"Pozostawało im ruszyć w świat. Czasem oznaczało to najbliższe miasto, czasem emigrację za ocean. Jeżeli dziewczyna szła na "fabryczną", porzucała rytm życia podporządkowany roli, wyznaczany przez pory roku i wegetacji, siewu i zbioru, dla życia podporządkowanego produkcji" (str. 43)

"Zofia pracowała od 12 roku życia jako tkaczka u Sztajnerta: "bracia musieli się kształcić, a my, dziewczyny, musiałyśmy pracować" (str.126)

"Stefania (ur. 1897): Ojciec uważał, że dziewczynie szkoła nie jest potrzebna, bo będzie bawiła dzieci i zajmowała się domem (str.128)

Na uwagę zasługuje tłumaczenie słow związanych z przemysłem włókienniczym.

Znaczenia niektórych  znałam, ale np. co to apreturowanie, cajgi, rajgunki czy żagniot to nie wiedziałam.

Apreturowanie- nasączanie wyrobów żywicami syntetycznymi oraz utrwalanie ich poprzez dogrzewanie w celu uzyskania określonych właściwości materiału. 

Cajgi- elementy krosna.

Rajgunki - rodzaj wiązania.

Żagniot - licha tkanina bawełniana, przeznaczana na podszewki.


Codziennosc opowiadana przez pryzmat zwykłego człowieka z jego bolączkami i radościami. 

Głosy kobiet, które na swoich barkach dźwigały dom, pracę i walkę o byt poświęcając własne zdrowie. 

Książka warta przeczytania. 



 

 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rok 2024 - zestawienie roczne

Książki stycznia 2025