Jon Frederickson "Kłamstwa którymi żyjemy"
Przeczytałam...
Przeżyłam...
Zobaczyłam...
Zrozumiałam...
Są książki, które pozostawiają ślad w duszy, ślad w sercu, ślad w umyśle.
Są książki obok których nie przechodzi się obojętnie i które czyta się z chusteczką w dłoni.
Dotykają do głębi człowieczeństwa, poruszają, obnażają najgłębsze emocje i nie pozwalają zasnąć.
Książka bazuje na klinicznych przypadkach opisanych przez autora.
Przypadkach, w których przejrzeć może się każdy z nas.
Co jest iluzją, marzeniem, mrzonką?
Kiedy uparcie trwamy w wyobrażeniach i zaprzeczeniach?
Udajemy emocje, bo tak wypada, no przecież nie wolno okazywać złości, gniewu, bo co sobie inni pomyślą.
Uparcie zaprzeczamy swoim uczuciom próbując się dostosować do wyobrażeń, jakie mają o nas inni, albo do wyobrażeń jakie sami chcielibyśmy mieć.
Taka dygresja:
Jeśli 10 osób jednocześnie będzie rzeźbić jakąś rzeźbę, ale każdy według swojej wizji i wyobrażeń to w konsekwencji powstanie twór bez ładu i porządku.
Nie warto próbować być czyjąś kopią.
Lepiej być sobą!
Robimy rzeczy wbrew sobie samym, często zadając sobie ból, blokujemy łzy, bo płacz to wstyd.
Najtrudniej stanąć twarzą w twarz z problemem, nazwać go po imieniu, podjąć walkę w rzeczywistej rzeczywistości, a nie trwać w wyimaginowanych marzeniach.
Fragment:
"Chorobą, na którą zapadliśmy, są kłamstwa. Wierzymy w nie i pozwalamy, by rządziły naszym życiem, bo dzięki temu nie odczuwamy bólu. Być może wmówiono nam, że jesteśmy źli i zasłużyliśmy na wszystko, co nas spotkało, a my połknęliśmy to kłamstwo, zamiast przyjąć do wiadomości, że zostaliśmy przez kogoś skrzywdzeni. Może powtarzamy sobie łgarstwa w rodzaju "wszystko się ułoży" zamiast zmierzyć się na przykład z faktem, że nasze małżeństwo jest w rozsypce. Aby wrócić do zdrowia musimy przyjąć prawdę dotyczącą nas samych i naszego funkcjonowania w świecie"
Warto walczyć o lepsze życie, zdrowe relacje, prawdziwość siebie samego. Nawet jeśli bywa trudno.
Przeżyłam...
Zobaczyłam...
Zrozumiałam...
Są książki, które pozostawiają ślad w duszy, ślad w sercu, ślad w umyśle.
Są książki obok których nie przechodzi się obojętnie i które czyta się z chusteczką w dłoni.
Dotykają do głębi człowieczeństwa, poruszają, obnażają najgłębsze emocje i nie pozwalają zasnąć.
Książka bazuje na klinicznych przypadkach opisanych przez autora.
Przypadkach, w których przejrzeć może się każdy z nas.
Co jest iluzją, marzeniem, mrzonką?
Kiedy uparcie trwamy w wyobrażeniach i zaprzeczeniach?
Udajemy emocje, bo tak wypada, no przecież nie wolno okazywać złości, gniewu, bo co sobie inni pomyślą.
Uparcie zaprzeczamy swoim uczuciom próbując się dostosować do wyobrażeń, jakie mają o nas inni, albo do wyobrażeń jakie sami chcielibyśmy mieć.
Taka dygresja:
Jeśli 10 osób jednocześnie będzie rzeźbić jakąś rzeźbę, ale każdy według swojej wizji i wyobrażeń to w konsekwencji powstanie twór bez ładu i porządku.
Nie warto próbować być czyjąś kopią.
Lepiej być sobą!
Robimy rzeczy wbrew sobie samym, często zadając sobie ból, blokujemy łzy, bo płacz to wstyd.
Najtrudniej stanąć twarzą w twarz z problemem, nazwać go po imieniu, podjąć walkę w rzeczywistej rzeczywistości, a nie trwać w wyimaginowanych marzeniach.
Fragment:
"Chorobą, na którą zapadliśmy, są kłamstwa. Wierzymy w nie i pozwalamy, by rządziły naszym życiem, bo dzięki temu nie odczuwamy bólu. Być może wmówiono nam, że jesteśmy źli i zasłużyliśmy na wszystko, co nas spotkało, a my połknęliśmy to kłamstwo, zamiast przyjąć do wiadomości, że zostaliśmy przez kogoś skrzywdzeni. Może powtarzamy sobie łgarstwa w rodzaju "wszystko się ułoży" zamiast zmierzyć się na przykład z faktem, że nasze małżeństwo jest w rozsypce. Aby wrócić do zdrowia musimy przyjąć prawdę dotyczącą nas samych i naszego funkcjonowania w świecie"
Warto walczyć o lepsze życie, zdrowe relacje, prawdziwość siebie samego. Nawet jeśli bywa trudno.
Komentarze
Prześlij komentarz